Innowacja. REVITALIFT LASER X3. Przeciwzmarszczkowy peeling glikolowy w płatkach. Dzisiaj napiszę o tym specyfiku. Przyznam, że zapowiadało się ciekawie. Jak się sprawdził? O tym w dalszej części wpisu. Zapraszam.
Peelingujące płatki - to coś, z czym miałam pierwszy raz do czynienia. Taka ciekawostka. Sporo obiecuje nam producent. Od razu napiszę, że w nie stosowałam jednocześnie zalecanego kremu - maski Laser X3. Jedynie te płatki. Można by rzec, że nie powinnam się spodziewać szału. No cóż... .
W plastikowym słoiczku jest ich 30. Kosztują około 40 złotych. Dostępne są tutaj. Nowa generacja zaawansowanej pielęgnacji.
Jest zgrabne pudełko plastikowe, w środku słoiczek zabezpieczony sreberkiem. Nie oderwałam go całego, aby po każdym użyciu lepiej zakryć nasączone esencją płatki, by uniknąć szybkiego wysuszenia. Zakrywałam je szczelnie wieczkiem i dopiero zakręcałam.
Płatki są bardzo cienkie i delikatne. Nie raz, nie dwa wyciągnęłam niechcący po dwa. Płatki są wielkości zwykłych płatków kosmetycznych.
Mają mocny zapach ... słodkiego likieru z alkoholem. Dość intensywny, co bardzo mi przeszkadzało. Sama słodycz była okej, ale to alko! Masakra jakaś.
Nic więc dziwnego, że płatki intensywnie wysuszały skórę. Działały dość mocno. Co prawda, widać było, że oczyszczają, ale jednak szkodziły jednocześnie. Skóra szczypała, ale nie została podrażniona. Nie miałam zaczerwienień. Ja przemywałam letnią wodą twarz po ich użyciu, nie mogłam wytrzymać tego zapachu. Dopiero po chwili nakładałam krem. Używałam ich wieczorem, więc krem, który stosowałam dawał potężną dawkę regeneracji. A uwierzcie mi, tego było potrzeba mojej skórze.
Nie odczułam nic na: 1) zmarszczki; 2) strukturę skóry; 3) koloryt. Nic takiego! Nie było rozjaśnienia, promienności, czy też wygładzenia.
Myślę, że nie warto kupować czegoś takiego. I śmiało mogę nazwać te peelingujące płatki z kompleksem kwasu glikolowego Revitalife Laser X3 bublem. Szkoda skóry i pieniędzy.
Niby ciekawostka, która mogła okazać się naprawdę przydatna, a okazała się do niczego, a co więcej ... wysuszała. No cóż. Sparzyłam się na tym specyfiku. Bardzo szkoda, bo firmę L'oreal bardzo lubię i szanuję. Ten produkt jednak nie jest dla mnie. Miałyście okazję sprawdzić te peelingujące płatki?
10 komentarzy
Excellent product, Kasia! Thank you!
OdpowiedzUsuńOstatnio czytałam o tego typu specyfiku ale z innej firmy i przyznam, że na poważnie zaczełam się zastanawiać nad kupnem i wypróbowaniem tego typu specyfiku. Taka ciekawostka - jak mówisz..
OdpowiedzUsuńI jak ostateczna decyzja? Sprawdzisz Olu?
UsuńGood review 😊
OdpowiedzUsuńProdukt dość ciekawy, ale szkoda że działanie nie za bardzo...
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, trzeba unikać :P, choć patrząc na skład i tak nie wiem, czy bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam peelingu w płatkach. Szkoda, że okazały się być takim bublem.
OdpowiedzUsuńJa również pierwszy raz słyszę o takich peelingujących płatkach
OdpowiedzUsuńWolę peelingu z drobinkami 🙂
Pozdrawiam
Lili
Takiej firmy jeszcze nie testowalam
OdpowiedzUsuńSerio? To bardzo znana firma...
Usuń