Zaprezentuję Wam tym razem maseczki z Lidla. "Food for skin" - "Vegan Friendly" - cztery saszetki, 4 różne zabiegi. Każda z nich ma 90% składników pochodzenia naturalnego. Przyjemna i naturalna pielęgnacja. Zapraszam.
Najpierw parę słów, zacznę od zdjęcia od lewej. Góra - dół - opis. Dwa różne zabiegi przeznaczone do każdego rodzaju skóry, szczególnie pozbawionej blasku. Maseczka - peeling enzymatyczny do twarzy. Oczyszczanie z białą glinką i rozmarynem. Maska - peeling enzymatyczny do twarzy. Blask z papają.
Prawa strona to dwa zabiegi przeznaczone dla każdego rodzaju skóry, szczególnie skóry z niedoskonałościami. Odświeżenie z zieloną glinką i ogórkiem. Cztery saszetki po 6 ml, za dwie zapłacimy około 2 złote. Dostępne oczywiście w Lidlu. Opakowania bardzo ładne, wyraziste, estetyczne, kolorowe. Wszystkie maski są wegańskie.
1) "Odkryj z nami białą glinkę bogatą w minerały
oraz ekstrakt z liści rozmarynu bogaty w antyoksydanty."
Kremowa maska kolory białego. Niewidoczne, ale wyczuwalne drobinki są. Nakłada się ją bardzo komfortowo, jest jej sporo, dość szybko zasycha. Po chwili nastąpiło lekkie mrowienie, ale nic nie szczypało.
Niełatwa do zmywania. W końcu się udało. Odrobinkę maski przedostało mi się w trakcie zmywania na rzęsy. Opanowałam sytuację, aby nic nie dostało się do oka. To po prostu był mój błąd, niechcący się tak stało.
Efekt? Czysta cera bez podrażnień. To mrowienie okazało się niegroźne. Skóra faktycznie odzyskała blask. Stało się gładka i promienna.
2) "Odkryj z nami ekstrakt z owoców papai
bogaty w witaminy i złuszczające enzymy."
W momencie nakładania maseczki czuć lekkie mrowienie na skórze, jak poprzednio. Ale do końca aplikacji to mija. Za to rozgrzewa się skóra, co jest z jednej strony przyjemne, a z drugiej niepokojące. Konsystencja budyniowa z egzotycznym zapachem.
Niepokój okazał się niepotrzebny. Wszystko było w porządku. Maseczka nie zmywała się najlepiej, ale efekt bardzo mi się spodobał. Skóra była bardzo dobrze zadbana, miękka i gotowa na przyjęcie dawki nawilżenia przed snem.
Niepokój okazał się niepotrzebny. Wszystko było w porządku. Maseczka nie zmywała się najlepiej, ale efekt bardzo mi się spodobał. Skóra była bardzo dobrze zadbana, miękka i gotowa na przyjęcie dawki nawilżenia przed snem.
3) "Odkryj z nami czarny węgiel o właściwościach absorpcyjnych u ekstrakt z trawy cytrynowej bogaty w oleje eteryczne."
Bardzo, ale to bardzo szybko zastyga. Ta maseczka ma kolor ciemnej zieleni, jest jej naprawdę sporo w opakowaniu. Albo ta konsystencja sprawia, że tak mi się wydaje. Nakłada się równomiernie. Nic nie szczypie, nie powoduje niepokojących efektów. Trzeba jednak szybko ją nałożyć. Zapach lekko męski, jakiejś wody po goleniu, bądź subtelnej wody męskiej właśnie toaletowej.
Jak ostatecznie się wykazała?
Zanim o tym, muszę wspomnieć, że zmywanie to masakra! Jak ja tego nie cierpię! To była ciężka sprawa.
Jednak opłacało się! Węgiel zadziałał bardzo pozytywnie i moja skóra odzyskała w momencie po zmyciu piękną i czystą barwę. Oczyszczanie bardzo dobre. Przy tym zero podrażnień.
4) "Odkryj z nami zieloną glinkę bogatą w minerały oraz ekstrakt z ogórka bogaty w witaminy."
I ostatnia maseczka - zabieg numer 4. Odświeżenie z zieloną glinką i ogórkiem. Kolor delikatny zielony (zdjęcie tego nie oddaje). Pachnie świeżością, właśnie ogórkiem.
Łatwo się nakłada, szybko zastyga na twarzy. Jest jej bardzo dużo, ilość powiedziałabym nawet imponująca nie tylko na twarz, ale i dekolt.
Zmywanie nie należy do przyjemności. Chyba już o tym nie powinnam wspominać. Bo nie lubię, jest to ciężkie. Ale warto ją zrobić!
Ogólnie maska nie szczypie, nie podrażnia. Pozostawia skórę naprawdę odświeżoną. Taką miłą w dotyku. Bardzo wygładza. Jestem z efektu zadowolona.
Cztery wegańskie zabiegi "FOOD FOR SKIN" Cien od Lidla to ciekawa sprawa.
Wykonując co 3, 4 dni można zrobić wiele dla swojej skóry.
Oczywiście powtórzę się, że zmywanie nie jest fajne, ale naprawdę warto.
Maseczki są bardzo wydajne, można spokojnie zrobić sobie taką kurację. Blask, świeżość i oczyszczenie jest gwarantowane. Ja otrzymałam to w przeciągu 15 dni. W sumie dwa tygodnie mogą być dobre dla skóry.
Już je miałyście, czy dopiero przed Wami? Czy może wcale nie macie ochoty próbować maseczek Cien z Lidla?
Już je miałyście, czy dopiero przed Wami? Czy może wcale nie macie ochoty próbować maseczek Cien z Lidla?
17 komentarzy
Nie miałam jeszcze tych maseczek, ale bardzo lubię peelingi enzymatyczne więc chętnie wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńHello, dear Kasia! I agree our skin needs food as well. Have a nice Sunday! Be happy! Take care!
OdpowiedzUsuńNice products, I look for them in Lidl
OdpowiedzUsuńGreat food for our skin!
OdpowiedzUsuńMy skin seems like cucumber.
Przede mną, ale wypróbuję na bank :)
OdpowiedzUsuńWidziałam je kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńMaseczek jeszcze nie miałam z cienia, ale inne kosmetyki fajnie się sprawdzają zwłaszcza kremy do rąk ;p
OdpowiedzUsuńNiektóre kosmetyki Cien lubię, ale tych maseczek, jeszcze nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńNie miałam ,ale chętnie je wypróbuję ☺
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lili
Nie miałam tych maseczek ale je kojarzę. Kiedyś się na nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńMnie niestety lekko uczuliła, ale nadal szukam czegoś dla siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Werka :)
mam je w zapasach:D i powoli zużywam:)
OdpowiedzUsuńMiałam te maski i miło je wspominam :)
OdpowiedzUsuńMam koleżankę zakochaną w vege, podeślę jej wpis :) Na pewno się zainteresuje :)
OdpowiedzUsuńraczej rzadko sięgam po takie produkty, ale może czas to zmienić? ;)
OdpowiedzUsuńChętnie wyprobuje
OdpowiedzUsuńJak je zmywasz? Do glinek przydaje się gąbka cellulozowa. Błyskawicznie wszystko usuwa :)
OdpowiedzUsuńMasek nie miałam, ale skoro jest tu glinka w składzie to chętnie poznam :)