Nawilżająca maska peel-off Marion wchodzi w skład zestawu świątecznego. Jest to dobry pomysł na prezent. Opakowanie prezentuje się bardzo ładnie, a saszetka ma 8ml. Jest to wystarczająca ilość na buzię. Poniżej opis i skład na zdjęciu.
Maska ma lekko różowy kolorek. Jest bardzo gęsta. Ma konsystencję kisielu. Na początku łatwo się rozprowadza, a po chwili coraz trudniej. No, trzeba to zrobić szybko i sprawnie. Zaraz po otwarciu. Bo gęstnieje coraz mocniej.
Intuicyjnie ją ściągałam, kiedy czułam, że ten moment. Bo czułam napięcie na skórze. Wiedziałam, że to już.
Ze ściągnięciem nie było fajnie. Troszkę bolało, ale w sumie warto powiem Wam. Bez problemu całość się w kawałkach ściągła. W trzech, więc spoko. A gładkość, regeneracja i nawilżenie na twarzy było fantastyczne. Zdecydowanie to był relaks i uważam, że odpowiednia maseczka na domowe spa. Miękka, zadbana skóra. Kojące uczucie serio. No tego mi trzeba było! Lubicie maseczki Marion? A w ogóle typu peel- off robicie sobie?
6 komentarzy
Witam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńLubię Marion, ale tej maseczki nie miałam okazji sprawdzić. Najczęściej robię sobie w płachcie albo kremie ^^ Super wpis!
Pozdrawiam cieplutko ♡
I'm so glad this mask worked well for you and left your skin feeling smooth! Always a good thing. I'm not the biggest fan of peel off masks, but they do seem to work well.
OdpowiedzUsuńthe creation of beauty is art.
Nienawidzę masek pell-of więc ona zdecydowanie nie jest dla mnie 😀
OdpowiedzUsuńI haven't read it yet. Thanks for sharing.
OdpowiedzUsuńI invite you to visit my last post. Have a good week!
Taka mocna przy ściąganiu? Zawsze te peel off kojarzyły mi się z delikatną powłoką i szybką do zdjęcia.
OdpowiedzUsuńNie miałam jej 😉 Już dawno nie miałam nic z Marion 🙂
średnio lubię produkty tej firmy często mnie uczulają
OdpowiedzUsuń